Atlas wysp odległych - Judith Schalansky
"Raj zapewne jest wyspą. Ale piekło też" - Judith Schalansky
Bezludna wyspa była dla mnie zawsze pewnym hasłem. Zaklęciem ściśle związanym z odseparowaniem się od tu i teraz. Gdy już miałam dosyć otoczenia i codzienności oraz - co tu dużo pisać - powiązanych z nimi osób, gdy przytłaczały mnie hałasy, mnogość wydarzeń lub ogólny nadmiar wszystkiego, wypowiadałam w głowie magiczne zaklęcie: chciałabym się choć na chwilę przenieść na bezludną wyspę. Wywoływana wyspa miała być swego rodzaju azylem. Nieznanym nikomu punktem na mapie, w którym jako uciekinier mogłabym się zaszyć, porozmyślać, gdzie nie byłoby nikogo innego, a za towarzystwo miałabym jedynie siebie. Prywatny raj by się skryć. I cisza. Chociaż na krótki czas.
Na mapie świata znajduje się bardzo wiele malutkich punktów, na które nikt z nas zazwyczaj nie zwraca uwagi. Podziwiamy rozległe kontynenty, suniemy wzrokiem wzdłuż politycznie ustalonych granic różnych krajów, spoglądamy na zależne do stałego lądu rozległe, wyspiarskie obszary, które - uwiązane na twardych linach tras statków pasażerskich czy samolotów - dzień za dniem coraz mocniej wdeptywane są w wodę przez turystyczne obuwie. A czym jest ta mała, czarna kropeczka na rozległej połaci błękitu mapy? Paproch, skaza w papierze, jakieś cokolwiek? Próbujemy to zdrapać. Nie schodzi.
Pięćdziesiąt wysp i pięćdziesiąt map. Judith Schalansky stworzyła listę miejsc, pośród których mogłam poszukiwać wyspy tylko dla mnie. Tej pięknej i prywatnej. Niektóre z nich były zamieszkałe, inne zupełnie bezludne. Jedne porastała bujna roślinność, ale były i takie, na których nie było w stanie żyć zupełnie nic. Jednak bez względu na cokolwiek, każda z nich posiadała swoją przeszłość. "Atlas wysp odległych" zawiera pięćdziesiąt niezwykłych historii, z których niejedna mogłaby posłużyć (a niektóre już posłużyły) za podstawę powieści czy filmu. To historie wysp rajskich, ale również takich, które należałoby uznać za piekło.
Autorka zawiera we wstępie myśl, iż "kartografia powinna zostać uznana za rodzaj literatury, a sam atlas za gatunek poetycki"[s.22]. Zdziwiłam się czytając te słowa. Potem jednak zrozumiałam, co miała na myśli. Nigdy bym nie przypuszczała, że sunąc palcem po mapach tak drobnych i przeważnie zupełnie nieznanych mi do tej pory miejsc, będę mogła powiedzieć, że odbywam właśnie niezwykle zmysłową podróż. Delikatność słów, ulotność chwili, pewnego rodzaju intymność.
Tylko ta mała wyspa, jej tajemnice i ja. Coś niesamowitego... Moja wyobraźnia wariowała.
Tylko ta mała wyspa, jej tajemnice i ja. Coś niesamowitego... Moja wyobraźnia wariowała.
13 komentarzy
Piękny tekst. Sama książka wydaje się niezwykle interesująca, w znakomity sposób prezentująca jak fascynującą sprawą jest geografia. Z pewnością każdy na jej lekcjach przynajmniej raz zostawszy wywołany do odpowiedzi, stał przy ogromnej mapie, próbując wskazać kolejne miejsca wymienione przez nauczycielkę. Jakiegoż diametralnie innego, głębszego znaczenia nabiera ta czynność, jeśli każdemu punkcikowi przypiszemy jego, bądź ludzi z nim związanych historię :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, jest to książeczka niezwykła. Wszystkie te teksty mogły zostać przecież pisane zwyczajnie: sucho i beznamiętnie. Ot, sterta danych, parę faktów, jakaś uwaga, no i mapa. Ale na pomysł przekształcenia ich w tekst poetycki mógł wpaść jedynie ktoś, kto w ten sposób kartografię odczuwa. Ktoś z pasją. Judith jest pasjonatką, a ja jej pasję kupiłam w 100%.
UsuńKtoś by mi tak napisał podręcznik do matematyki i fizyki i nagle odkryłabym, że jestem umysłem ścisłym (;
Ha, z naukami ścisłymi nie miałem zbytnich kłopotów, ale tego typu podręcznik przeczytałbym z miłą chęcią. Całki, ciągi, czy różniczki same w sobie są dość interesujące, ale jednak beznamiętne, chłodne. Gdyby ktoś tknął w nie literackie życie, ooo, to byłoby dopiero interesująca sprawa :)
UsuńCiekawa pozycja. Bardzo mnie zachęciłaś do niej.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo (:
UsuńBrzmi bardzo, bardzo ciekawie :) pewnie przeszłabym obojętnie obok tej lektury, a tak dzięki Tobie z pewnością zwrócę na nią uwagę, jesli tylko pojawi się na bibliotecznych półkach. Już się cieszę, że będę mogła jej szukać.
OdpowiedzUsuńBo ona właśnie jest taka niepozorna. Atlas z mapami. Szarobura okładka.
UsuńMam nadzieję, że poszukiwania zakończą się sukcesem i czekam na Twoje wrażenia! (:
Bardzo lubię książki, które z pozoru wydają się być nudne, a w gruncie rzeczy są perełkami na tle innych ;) Zachęciłaś mnie do przeczytania i myślę, że będzie to idealna lektura przed wakacjami :) Wyspy, których nikt nie zna, i które kryją w sobie tajemnice - coś fantastycznego :) Już ląduje w moim spisie książek do przeczytania!
OdpowiedzUsuńTo taki zbiór nieco innych podróży palcem po mapie.
UsuńPrzyjemnej lektury zatem, gdy nadejdzie jej kolej (:
Oj, chciałoby się mieć taką książkę w domowej biblioteczce... ;)
OdpowiedzUsuńJeśli się kiedyś pokuszę o jakieś rozdawanie tutaj książek - będę pamiętać i by "Atlas..." dorzucić do stosu (:
UsuńPrzeglądałam sobie spis książek u Ciebie i znalazłam „Atlas wysp odległych”. Mam ją na liście do kupienia jak tylko przyjadę do Polski :) Po przeczytaniu Twojej recenzji przy „Atlasie” dorysowałam trzy czerwone wykrzykniki :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTa książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Nigdy nie sądziłam, że tego typu literatura może mieć taki wpływ na wyobraźnię.
UsuńCieszę się, że tu jesteś, bo to dla mnie mobilizacja do dalszego pisania.
Dziękuję również za Twój komentarz. Może to być początek ciekawej rozmowy (: