Spotkanie: A może nad morze? z książką 2
Nie potrafię prowadzić small-talków i trochę pewniej czuję się w towarzystwie książek niż ludzi. Jakoś tak już mam. Ale coś mnie podkusiło i natrafiwszy na informację o kolejnej edycji "A może nad morze? Z książką" zadeklarowałam swoją obecność. Spotkanie organizowały dwie fantastyczne kobiety: Beatka z "Co warto czytać" i Bookfa z "Lost.in.the.library". Przyszedł dzień 5 lipca, więc spakowałam parę książek na bookcrossing i ruszyłam na Sopot ku Zatoce Sztuki.
Kto był obecny na "A może nad morze? Z książką 2", wie doskonale, że warto było się wybrać. Nieobecnym pozostaje czytanie relacji z imprezy na stronach prowadzonych przez tych pierwszych i być może planowanie przyszłorocznego wypadu nad morze z uwzględnieniem terminu edycji trzeciej. Nie będę szczegółowo relacjonować spotkania. Odsyłam po nie do Darii lub Dominiki, bo zrobiły to tak dokładnie i ładnie, że ja już nie mam nic do dodania. Natomiast Zuz&Zerr zmontowali nawet film (:
Podzielę się za to paroma spostrzeżeniami/planami na przyszły rok:
1. Na kolejne spotkanie lepiej zabrać ze sobą walizkę na kółkach, o ile nie jest się wielbłądem przystosowanym do dźwigania. Najlepszym prezentem dla mola książkowego jest oczywiście książka, dlatego każdy dostał ich w znacznej ilości. Organizatorki zadbały o to, by każdy z uczestników spotkania otrzymał torbę książkowych prezentów, do tego dołóżmy książki zyskane z bookcrossingu trwającego przez całe spotkanie, dodatkowo dorzućmy książki z losowań i jeszcze te z konkursu... Ogólnie: wychodzi dużo książek. Każda książka to mała radość. Dużo radości taszczyłam potem do domu, co odczuwam jeszcze dzisiaj.
2. Na kolejne spotkanie lepiej się wcześniej nie najadać, bo potem będzie się mocno żałowało, że zjadłoby się jeszcze jedną literacką babeczkę, ale już nie ma gdzie jej zmieścić. Były babeczki białe i były babeczki ciemne. Spór o to, które są lepsze pozostał nierozstrzygnięty. Ja wiem tyle, że i jedne i drugie były niesamowicie ładne i przecholernie słodkie... i ubrudzić się nimi można jednakowo.
3. Na kolejne spotkanie trzeba koniecznie skombinować mikrofon dla prowadzących, żeby mogły mówić tyle, ile chcą, bez obawy o utratę głosu. Dziewczyny dzielnie przetrwały złe warunki: długość stołu, poziom hałasu w Zatoce Sztuki, czy trwający akurat mecz (starcie: fani książek - fani kopania zakończyło się wynikiem 1:0 dla fanów książek, którzy wykopali tych od kopania razem z telewizorem). A stół blogerów był długi, bo...
4. ...uczestników spotkania było sporo. Nie tylko blogerów, ale i komentatorów blogów, a także autorów książek, z którymi można było sobie swobodnie porozmawiać, wziąć autograf, czy - jak w przypadku kwartetu: Dominika i ja (reprezentacja blogów), Marzena Nowak i Mirek Tomaszewski (reprezentacja autorów) - pooglądać sobie teledyski Doroty Masłowskiej i porozmawiać o całokształcie jej kolorowej twórczości. W przyszłym roku na tapetę weźmiemy sobie kogoś innego, zatem można już rozpocząć szukanie wdzięcznego tematu.
Omawiana Dorota M., (której na spotkaniu nie było, tylko o niej rozmawialiśmy)
5. Na kolejne spotkanie dobrze by było przypomnieć sobie, jak wyglądają polscy pisarze i poeci. I nie tylko polscy. Bo potem się okazuje, że o książkach pisać to każdy, ale już autora rozpoznać.... a zresztą. Może to była Pawlikowska-Jasnorzewska. Dla grupy nr 2 jeżeli ktoś na zdjęciu wygląda jak Agatha Christie, to jest Agathą Christie, nawet jeżeli w rzeczywistości jest Pawlikowską-Jasnorzewską (z pozdrawieniami dla Marzeny, Darii i Zerra) (;
Wielkie podziękowania należą się organizatorkom, które swoim: "bo nam się chce", potrafiły sprawić radość aż tylu osobom. Cieszę się, że miałam okazję poznać osobiście tyle niesamowitych osób, które do tej pory były dla mnie jedynie literkami w blogosferze lub na papierze. Nagle te literki zyskały dla mnie konkretną twarz i swój własny głos: dwóch Beatek prowadzących, fantastycznej Dominiki, zarażającej optymizmem Marzeny, roześmianej Ewy, duetu Agatki i Sandry, a to tylko osoby siedzące najbliżej mnie...
I właściwie to tyle.
Wielkie podziękowania należą się organizatorkom, które swoim: "bo nam się chce", potrafiły sprawić radość aż tylu osobom. Cieszę się, że miałam okazję poznać osobiście tyle niesamowitych osób, które do tej pory były dla mnie jedynie literkami w blogosferze lub na papierze. Nagle te literki zyskały dla mnie konkretną twarz i swój własny głos: dwóch Beatek prowadzących, fantastycznej Dominiki, zarażającej optymizmem Marzeny, roześmianej Ewy, duetu Agatki i Sandry, a to tylko osoby siedzące najbliżej mnie...
Do zobaczenia w przyszłym roku.
(w tym miejscu Dofi oddycha z ulgą, bo jej zdjęcia nie ma, wiem^^ )
(w tym miejscu Dofi oddycha z ulgą, bo jej zdjęcia nie ma, wiem^^ )
17 komentarzy
Kurczę, ja wszystkiego dowiaduję się po fakcie :) Czytałem już relację z bloga Dofi, teraz raczę się Twoją i stwierdzam, że w naprawdę kreatywny sposób spędziłyście ten weekend.
OdpowiedzUsuńOj, bardzo. W przyszłym roku, jak tylko pojawi się informacja o terminie, to Ci ją udostępnię (:
UsuńUff, na szczęście nie ma zdjęcia... :) A jeśli Dorota Masłowska przyjdzie na spotkanie za rok, to co my wtedy zrobimy? Chociaż z drugiej strony jej twórczość już znamy, choćby z telefonu... Co od rozpoznawania autorów pomyliłam Tolkiena z Myśliwskim, więc muszę jeszcze popracować nad wizerunkami pisarzy. Cieszę się, że miałam okazję Cię poznać, mam nadzieję, że za rok to powtórzymy, bo ja już się zastanawiam, jakiego twórcę wziąć na tapetę :)
OdpowiedzUsuńPowtórzymy, powtórzymy. A jeśli pojawi się Dorotka to z pewnością przyłączy się do dyskusji, a może nawet sama nam ciekawy temat do dyskusji od siebie podrzuci. Kto to wie? (:
UsuńWidzę, że gdy z Agatą pojechałyśmy do domu rozmowy wciąż trwały w najlepsze. Szkoda, że bez nas, ale będziemy nadrabiać (miejmy nadzieję) za rok! Fajnie, że się poznałyśmy, pozdrawiam! :)
UsuńZawsze to samo: mieszkam w Gdańsku, a o trójmiejskich imprezach tego typu dowiaduję się po wszystkim xD Taka karma xD
OdpowiedzUsuńGdańska Fraa!, dobrze wiedzieć (: Ja za rok po prostu walnę posta o tym, że jest impreza. O. Tak będzie najlepiej (:
UsuńW przyszłym roku będzie jeszcze lepiej :) Dziękuję, że odnotowałaś "roześmianą Ewę" bo na co dzień podobno jestem straszną zołzą :P
OdpowiedzUsuńJa tam żadnej zołzy nie zauważyłam. Widocznie zabłądziła gdzieś po drodze do Sopotu (na szczęście dla mnie zatem) ;p
UsuńOwieczko, szkoda, że nie miałyśmy okazji dłużej pogawędzić :(
OdpowiedzUsuńLiczę, że uda nam się za rok. W końcu musisz mi wyjaśnić, dlaczego Prus jest niedoceniany (:
UsuńJa coś takiego mówiłam? Ja nawet Prusa nie lubię, pomyliłaś mnie z kimś chyba :D A na rozmowę przy następnej okazji się piszę!
UsuńAch, nie Prus to miał być, tylko Żeromski (:
UsuńW tym rzecz, że ja nie wiem (i nie rozumiem!), dlaczego się go nie docenia, a taki fajny był!
UsuńHej, cześć :) Zuza miała się zająć rozsyłaniem naszej video relacji ze spotkania, ale nie wiem czy link do ciebie dotarł. W razie czego: http://www.recenzjum.pl/2014/07/a-moze-nad-morze-z-ksiazka-2-czyli.html Jak masz chęć, to jak najbardziej można udostępniać dalej ;) Do zobaczenia na kolejnym spotkaniu!
OdpowiedzUsuńAle fajnie, dzięki wielkie.
UsuńAż do posta dorzucę, żeby było dla potomnych (:
Może kiedyś się wybiorę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tu jesteś, bo to dla mnie mobilizacja do dalszego pisania.
Dziękuję również za Twój komentarz. Może to być początek ciekawej rozmowy (: